niedziela, 29 maja 2016

Jedno rozpakowane, drugie w drodze

W bardzo długiej drodze ;)

Jedna moja pociecha kończy niedługo 4 lata.
Pociecha to jest niesamowita, gdy po 3 nieprzespanych latach nagle zaczął spać, a przynajmniej śpi w nocy wtedy kiedy akurat śpi, chyba że akurat nie śpi.
Zgrozo.
Bycie mamą nie jest łatwe, tym bardziej bycie mamą za granicą.

Nie używam stwierdzenia na emigracji, bo ja nie jestem emigrantem, nie planuje powrotu, nie płaczę po nocach za Polszczą.
Jest ciężko, do rodziców mam 2 godziny samolotem - PKP Gdańsk - Warszawa nadal jedzie pięć.

Mieszkając w Polsce urodził się mój syn, wszystko było pięknie wspaniale, dopóki nie skończył roku. Spakowaliśmy dom, meble, dziecko, siebie. Mieszkanie wynajęliśmy i postanowiliśmy spróbować żyć inaczej. Lżej.

Od zawsze wkurzało mnie polskie nienawidzenie inności, szczęścia, zazdrość i pokazywanie ile mam hajsu jeśli nawet nie mam.
Nie narzekam, kocham Polskę, ale nie jest dobrym miejscem do życia dla mnie i moich dzieci, po prostu nie chce by się stykały z tym wszystkim.
Kiedy świat stoi otworem, mogą robić co chcą, gdzie chcą, mówić jak chcą, mieszkać jak chcą. wystarczy trochę gotówki, duża walizka i wio. I nie nie będzie mi żal jak mi syn wyjedzie na koniec świata, sama mu kupie bilet.

I tak oto jesteśmy tu, a 2 lata później postanawiamy że czas na bejbi nr2 :)

I o tym będę pisać, jak tu jest być mamą z praktycznego punktu widzenia, wiec zapisz sobie tę stronę bo będę doświadczać :D i przekazywać

Buziaki :***